25 października 2013

Sojusznik na podsłuchu

Zrobiono aferę z podsłuchów Angeli Merkel, tylko nie wiem po co. Podsłuchiwano jej prywatny telefon. Z tego powodu planuje się zawiesić rozmowy o wspólnym handlu UE z USA. Angeli Merkel obiecano że nie będzie ona podsłuchiwana ale wstrzymano oddech przy pytaniu  - czy była ona podsłuchiwana. 

Uważam że nie można być naiwnym i wierzyć że każda rozmowa z wrogiem i sojusznikiem nie była, nie jest i nie będzie podsłuchiwana. To jest nie możliwe. Każda służba chce wiedzieć jak najwięcej o każdym obywatelu a zwłaszcza o wrogach i sojusznikach. Kradzież informacji o inwigilacji społeczeństwa poprzez służby USA przez Edwarda Snowdena powinna wszystkich czegoś nauczyć. Skradzione informacje mówią o totalnej inwigilacji oraz o potężnych bankach informacji w których zbiera się informacje o wszystkich z całego świata. Trzeba wiedzieć że nie tylko USA zbierają takie dane ale także służby z innych krajów. Na to współczesna technika pozwala prawie każdemu państwu. 

Człowiek to natura wścipska. Homo sapiens musi wszędzie nos wsadzić by wiedzieć więcej niż inni. To "nakręca" i trudno się powstrzymać. Wystarczą nam jako przykład nasze służby które przekroczyły limit i normy w podsłuchiwaniu obywateli łamiąc przy tym prawo. Sami podsłuchujący i zbierający nasze dane przyznają się do tego że im więcej zbiorą tych danych, tym więcej ich chcą. Te zbieractwo działa jak narkotyk i ich "nakręca". Wiedząc o tym należało by ograniczyć im dostęp do niepotrzebnych i nadmiaru informacji. Uważam że gdyby surowiej karano tych co podsłuchują i zbierają nasze dane bez zezwolenia sądu to ukróciło by się ten ohydny proceder. Jednak będzie to niemożliwe, bo służby te podlegają władzom kraju. Wszelkie władze niestety nie mają interesu by takim służbom przeszkadzać w ich pracy i nic nie zrobią by zapobiec nadmiernej inwigilacji społeczeństwa i innych osób bo same z nich korzystają. Tak się dzieje bo nadal demokracja jest tylko na papierze. Społeczeństwo ma możliwość wyboru partii ale nie ma możliwości wyboru i odwołania w trybie natychmiastowym niechcianych władz. To rodzi dyktaturę partyjną. 

Pozostaje nam w tej sytuacji tylko ograniczanie rozmów tylko do przekazywania mniej ważnych informacji innym osobom i ograniczanie wypisywanych naszych danych tam gdzie spodziewamy się ich utraty lub ich wykorzystania przez niepowołane osoby i podmioty. Trzeba wiedzieć że w/w służby zbierają dosłownie wszystkie informacje dotyczące naszej osoby. Te dane zbierane są m.in. z komórki, z internetu, z facebooka, z konta pocztowego i bankowego, ze sklepu w którym robimy zakupy, w przychodni, w szpitalu, w firmie, w urzędzie, w ankietach, kiedy proszą nas o dowód osobisty by sprawdzić cokolwiek, w grach internetowych a także wtedy gdy w internecie nakłaniają nas do udziału w odbiorze wyimaginowanej nagrody. 

Trzeba także wiedzieć że nie mamy obowiązku dawania dowodu osobistego w łapę innej osobie i jego zostawiania komukolwiek nawet na chwilę. Możemy jedynie pokazać go tak by urzędnik sprawdził zgodność lub spisał potrzebne dane. Jednak życie powoduje to, że mimowolnie dajemy nasz dowód w rękę obcej osobie. Musimy wtedy niestety panować nad naszymi odruchami, bo możemy mieć kłopoty.  

Suma sum - Już pisałem o tym, ale napięta sytuacja między UE a USA zmusza mnie do tego by to powtórzyć. Uważam że nadeszły czasy by wszelkie rozmowy m.in. polityków, urzędników, osób prowadzących przetargi i załatwiających sprawy obywateli były jawne. To wykluczy spiski i nieuczciwe działania osób wyżej wymienionych ( w/w ) wobec swoich obywateli. Wyjątkiem mogą być rozmowy dotyczące obronności kraju oraz prowadzone śledztwa wobec podejrzanych. 

Brak komentarzy: