Departament sprawiedliwości użył podstępu by zwabić do USA Edwarda Snowdena który wykradł ważne dokumenty dotyczące inwigilacji narodu amerykańskiego. Oskarżył on USA o to że Narodowa Agencja Bezpieczeństwa ( NSA ) i inne amerykańskie służby śledziły i gromadziły dane dotyczące rozmów telefonicznych i aktywności w internecie, zwłaszcza cudzoziemców, ale także obywateli USA oraz NSA o zbieranie tajnych danych z serwerów dziewięciu firm internetowych, m.in. Google, Facebook, Yahoo, YouTube i AOL. Dokumenty przekazał on brytyjskiemu "Guardianowi" oraz gazecie "Washington Post". Do podstępu użyto jego ojca który namawia syna do powrotu. Ojciec po rozmowie z synem zapewnia prokuratora generalnego USA Erica Holdera że syn jest gotów powrócić do USA jeżeli departament sprawiedliwości obieca że nie zatrzyma go i nie zamknie w więzieniu, ani nie nałoży na niego zakazu milczenia aż do zakończenia procesu. Ojcu nakazano mówić że Wikileaks zmanipulowało jego syna.
Ojciec Lonnie Snowden powiedział także ; "mój syn zdradził swój rząd, ale nie zdradził obywateli amerykańskich". Edward Snowden był pracownikiem CIA oraz prywatnej firmy Booz Allen Hamilton świadczącej usługi dla NSA. Nie mógł on się pogodzić z masową i bezkarną inwigilacją pod nazwą PRISM do której USA nie powinny się dopuścić jako wolny kraj. Snowden zwrócił się do Ekwadoru o azyl a teraz przebywa w strefie tranzytowej lotniska w Moskwie dokąd przyleciał z Hongkongu. USA od Rosji dostały odmowę wydania Snowdena. Obraziło się USA na Rosję lecz W. Putin wyjaśnił że nie odda im Snowdena bo nie mają podpisanego paktu z USA o deportacji. I tak Ameryka dostała "kosza". Myślała że pstryknie palcami i dostanie to co chce. Nie wzięła Ameryka pod uwagę tego że jak sama przekracza przepisy czy normy to nie może liczyć na wyrozumiałość w innych krajach.
Dziwią się niektórzy dlaczego poszukuje się w USA i poza jej granicami tych co ujawniają złe praktyki rządu, zamiast tych co dopuścili się totalnej inwigilacji na skalę światową. Niestety, świat zmierza do totalnej inwigilacji "w imię bezpieczeństwa" i trudno będzie te zjawisko zatrzymać. Sprzyjają temu zjawisku coraz to nowsze technologie. Zbiera się wszystko o ludziach tylko dlatego że jest taka możliwość a powinno zbierać się tylko dane dotyczące osób podejrzanych i to za zgodą sądu. Ameryka ma już gigant-firmę z gigantyczną pamięcią elektroniczną do przechowywania danych a teraz Chiny budują to samo lecz o większej pojemności. Chinom nie można się dziwić gigantomanii, bo mają największą liczbę ludności. Jak widać, możemy tylko pomarzyć o prywatności.
W Polsce tak przeszkadza inwigilacja ze strony władzy, że zniszczono aż 31 fotoradarów w ciągu 2 lat na sumę ponad 600 tys. zł. Fotoradary były najczęściej podpalane a część została zniszczona w wyniku "wypadków drogowych". W związku z tą sytuacją Inspekcja Drogowa postanowiła ubezpieczyć urządzenia oraz postawić dodatkowo 60 fotoradarów za 30 mln. zł. Także do tej pory nie poradzono sobie z inwigilacją narodu które są realizowane bezprawnie bo bez zgody sądu. Politycy już 8 lat obiecują że zajmą się ograniczeniem tego procederu, lecz nic nie zrobiły do tej pory. Nic nie zrobiły bo nie mają w tym interesu. Każdej dyktatorskiej władzy zależy jednak na totalnej inwigilacji społeczeństwa, by samej czuć się bezpiecznie. Społeczeństwo się nie liczy bo jest bierne. Gdyby powstawały społeczne ruchy które skutecznie walczyły by z totalitarnymi rządami to nie było by takiego procederu.
Ojciec Lonnie Snowden powiedział także ; "mój syn zdradził swój rząd, ale nie zdradził obywateli amerykańskich". Edward Snowden był pracownikiem CIA oraz prywatnej firmy Booz Allen Hamilton świadczącej usługi dla NSA. Nie mógł on się pogodzić z masową i bezkarną inwigilacją pod nazwą PRISM do której USA nie powinny się dopuścić jako wolny kraj. Snowden zwrócił się do Ekwadoru o azyl a teraz przebywa w strefie tranzytowej lotniska w Moskwie dokąd przyleciał z Hongkongu. USA od Rosji dostały odmowę wydania Snowdena. Obraziło się USA na Rosję lecz W. Putin wyjaśnił że nie odda im Snowdena bo nie mają podpisanego paktu z USA o deportacji. I tak Ameryka dostała "kosza". Myślała że pstryknie palcami i dostanie to co chce. Nie wzięła Ameryka pod uwagę tego że jak sama przekracza przepisy czy normy to nie może liczyć na wyrozumiałość w innych krajach.
Dziwią się niektórzy dlaczego poszukuje się w USA i poza jej granicami tych co ujawniają złe praktyki rządu, zamiast tych co dopuścili się totalnej inwigilacji na skalę światową. Niestety, świat zmierza do totalnej inwigilacji "w imię bezpieczeństwa" i trudno będzie te zjawisko zatrzymać. Sprzyjają temu zjawisku coraz to nowsze technologie. Zbiera się wszystko o ludziach tylko dlatego że jest taka możliwość a powinno zbierać się tylko dane dotyczące osób podejrzanych i to za zgodą sądu. Ameryka ma już gigant-firmę z gigantyczną pamięcią elektroniczną do przechowywania danych a teraz Chiny budują to samo lecz o większej pojemności. Chinom nie można się dziwić gigantomanii, bo mają największą liczbę ludności. Jak widać, możemy tylko pomarzyć o prywatności.
W Polsce tak przeszkadza inwigilacja ze strony władzy, że zniszczono aż 31 fotoradarów w ciągu 2 lat na sumę ponad 600 tys. zł. Fotoradary były najczęściej podpalane a część została zniszczona w wyniku "wypadków drogowych". W związku z tą sytuacją Inspekcja Drogowa postanowiła ubezpieczyć urządzenia oraz postawić dodatkowo 60 fotoradarów za 30 mln. zł. Także do tej pory nie poradzono sobie z inwigilacją narodu które są realizowane bezprawnie bo bez zgody sądu. Politycy już 8 lat obiecują że zajmą się ograniczeniem tego procederu, lecz nic nie zrobiły do tej pory. Nic nie zrobiły bo nie mają w tym interesu. Każdej dyktatorskiej władzy zależy jednak na totalnej inwigilacji społeczeństwa, by samej czuć się bezpiecznie. Społeczeństwo się nie liczy bo jest bierne. Gdyby powstawały społeczne ruchy które skutecznie walczyły by z totalitarnymi rządami to nie było by takiego procederu.