"To jest moja ostatnia kadencja". " Wybrano mnie na szefa Platformy na kolejne cztery lata. Ile można takiego typa jak ja znosić ? Wyjdzie z tego, że będę 12 lat szefem Platformy i to już jest ten moment kiedy naprawdę powinno dać się szansę następcom. Także zakładam rzeczywiście, że to jest moja ostatnia kadencja" - mówił tak Donald Tusk kilka tygodni po wyborze na stanowisko przewodniczącego PO. Tak powiedział po raz drugi D. Tusk zapytany czy będzie kandydował na przewodniczącego partii i na premiera. Poważne te zaprzeczenia jak na polityka i przew. partii. W tych sprawach nie wolno kłamać. Bartłomiej Biskup uważa że Tusk nie zrezygnuje ze stanowiska przew. partii bo Tuskowi nie szykują się żadne funkcje w instytucjach Unii Europejskiej, więc broni on swojego podwórka. Ja uważam że jest odwrotnie. Dopóki Tusk jest premierem to nie może zajmować stanowisk w UE i dlatego chce on zrezygnować nie tylko z premierostwa ale i z przew. swojej partii. Na swego następce szykuje on teraz Grzegorza Schetynę. PO z inicjatywy Grzegorza Schetyny rozważa nową formułę wyboru lidera i złożył nowy projekt wyborów żeby ludzie PO, ci którzy ją tworzą, mogli wybierać teraz naprawdę nowego przewodniczącego. Znaczy to że do tej pory nie było możliwości wyboru nowego przewodniczącego partii bo był nim zawsze ten sam kandydat a to znowu źle świadczy o tej partii. Ta partia wymaga zmiany przewodniczącego jak każda inna, lecz brak jest odpowiednich projektów wyborczych w tych partiach które pozwoliły by na taką zmianę. W polityce nie można być dłużej niż 2 lata na tych samych stanowiskach, bo jest to rodzaj zasiedzenia i ciała i umysłu. Takie zasiedzenie jest szkodliwe dla ich późniejszych działań. Ci "przyspawani" do stołka na dłużej niż 2 lata na ogół popełniają błędy i brak im dobrych pomysłów. Dlatego mamy chore ich ustawy i żadnego postępu. Żeby to zmienić to należy wprowadzić tzw. kadencyjność z określonym czasem do 2 lat piastowania ważnych i pozostałych stanowisk państwowych. Polityka wymaga odświeżania cyklicznego by nie udusić się we własnych smrodach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz