10 sierpnia 2013

Referendum w Warszawie

Od dłuższego czasu były zbierane podpisy pod referendum przez wspólnotę mieszkańców Warszawy pod wodzą pana Guziała w sprawie odwołania ze stanowiska prez. Warszawy H. G Waltz. D. Tusk zachęcił Warszawiaków do udziału w tym referendum mówiąc - jak ktoś chce wyrazić swój sprzeciw wobec obecnej prezydent H. G Waltz to może po prostu nie brać udziału w referendum. Taka zachęta ma na celu spowodować mniejszą ilość chętnych do udziału w referendum a zatem ma przesądzić o tym czy referendum było ważne czy nie. Później Tusk wprost powiedział żeby nie brać udziału w tym referendum. Jeżeli część Warszawiaków posłucha Tuska to z góry jest wiadome iż referendum te nie będzie ważne ze względu na brak wystarczającej frekwencji a p. Waltz nadal będzie się cieszyć swoim stołeczkiem ku niezadowoleniu większości mieszkańców stolicy. 

Kto jak kto, ale premier kraju nie powinien tak się zachowywać. Powinien on zachęcać do udziału w każdym referendum, gdyż ono jest jedną z form demokracji. Mało tego ; rząd PO chce przed referendum zmieniać ( dopasowywać do sobie ) ustawę o referendach. Także prez. Br. Komorowski uważa że referendum nie jest dobrą formą demokracji ale uznaje ją. Większość w PO uważa że nie należy przed wyborami zmieniać prezydenta Warszawy. 

Taka reakcja wynika z panicznej obawy przed wynikiem referendum. Z góry można przewidzieć że obecna prezydent Waltz przegra te wybory bo Warszawiacy mają jej dość m.in. za podwyższanie w nieskończoność cen biletów na komunikację miejską, za bałagan związany z metrem i inwestycjami, za podwyższanie czynszu, za wydawanie miliardów złotych na inwestycje i jednoczesne ograniczanie środków dla najbiedniejszych mieszkańców stolicy itd. Opiece Społecznej w Warszawie obcięto fundusze do tego stopnia że na jednego beneficjenta przypada średnio 120 zł. na miesiąc. Za takie nędzne grosze niech sama żyje i tańczy ta .... p. Waltz. Ma ona rocznie setki milionów złotych na nagrody dla urzędników i na zatrudnianie kolejnych a nie ma kilku milionów na beneficjentów Opieki Społecznej. Trzeba wiedzieć że te środki są własnością Warszawiaków którzy odprowadzają podatki a nie prezydenta miasta. Chcę przez to powiedzieć że tylko mieszkańcy Warszawy mają prawo decydować o tym jak wykorzystać swoje pieniądze. 

Jeszcze nie nauczyliśmy polityków rozumu ze szkodą dla demokracji. Trzeba ich nauczyć że demokracja to natychmiastowa reakcja społeczeństwa na złe rządzenie miastem, województwem i krajem. Naród ma prawo w każdej chwili zmienić urzędnika państwowego i polityka w referendum a gdy ono nie da oczekiwanego przez naród rezultatu to należy protestami ulicznymi wymusić te zmiany. Takie zapisy powinny być w Konstytucji by rządy nie wodziły nas za nos. 

Z. Ziobro z Solidarnej Polski żąda przeprosin od prezydenta Br. Komorowskiego za to że nie chce on brać udziału w tym referendum jako mieszkaniec stolicy. Może ma jeszcze prezydent kraju pocałować Z. Ziobro w dupę ? Do takiego wniosku zmierza zachowanie Ziobry. Każdego człowieka obowiązuje wybór czy brać udział w referendum czy też nie i nie można nawet prezydenta kraju zmuszać do takiego udziału. Już pisałem że PiS i jego wypierdki w postaci SP i PJN oraz Partia Republikańska pochodzą z IV RP Kaczyńskich. IV RP przyjęła model rządzenia z PRL-u i ze średniowiecza gdy szalała święta inkwizycja. Poddani wtedy musieli całować pana w rękę i przepraszać za nieswoje winy. Tak teraz postępuje PiS i jego wypierdki. 

Po odwołaniu p. H. G. Waltz z PO ze stanowiska prezydenta stolicy nastąpi konsternacja. Będzie problem bo nie ma z czego wybierać nowego prezydenta stolicy. Warszawiacy nie chcą polityków jako prezydentów bo oni tylko "kręcą sobie lody" kosztem mieszkańców. Nie ma w nich żadnej odpowiedzialności bo to nie ich miasto. Uważam że Warszawiacy i mieszkańcy pozostałych miast powinni mieć prawo do samodzielnego wybierania sobie władz z pośród swoich mieszkańców. Tak od zawsze powinno być, lecz komuna te prawa nam zabrała. Należy te prawa przywrócić bo tylko Warszawiak rozumie swoje miasto. 

Wiadomo że polityk może być akceptowany tylko przez część jego zwolenników a miasto wymaga człowieka który będzie miał poparcie w większości mieszkańców. Także prezydent wybrany z pośród mieszkańców nie powinien mieć problemu ze sprawowaniem władzy nad urzędnikami. Do tego trzeba wymienić urzędników nadanych z ramienia politycznego na mieszkańców Warszawy. W innych miastach tak samo należy zrobić. Tylko mieszkańcy z sercem będą podchodzić do zmian w swoim mieście. Nie będzie wtedy ustawiania urzędników przeciwko własnym mieszkańcom. 

Brak komentarzy: