14 sierpnia 2013

Gazety z papieru do kosza

Zmierzch papierowych gazet. Dziś 57 % czytelników czyta internet, 23 % czyta miesięczniki a 6 % czyta gazety papierowe. To jest sygnał że należy zmienić podejście do słowa pisanego. Nie można się upierać przy papierowych gazetach gdy nie ma na nie popytu. Niestety, media nadal uporczywie namawiają społeczeństwo właśnie do czytania książek i gazet papierowych gdy jest internet i e-booki. Gazety papierowe są do tyłu w porównaniu z internetem gdyż mają wczorajsze wiadomości. Dlatego czytelnicy sięgają chętniej po internet a i lasów nam nie będzie wtedy ubywać z pożytkiem dla ekologii systemu. Ubytek w zalesieniu też ma wpływ na zmiany klimatu. Problem powstał gdy ujawniono wczoraj skasowanie papierowego New Sweeka w USA i pozostawienie jego elektronicznego odpowiednika. 

Narzeka się na młodzież że ona nie interesuje się polityką. Młodzież w internecie nie interesuje się polityką lecz głównie plotkami na temat świata artystycznego. Niestety, takie podejście ułatwiają im właściciele stron internetowych umieszczając na głównej stronie i na pierwszym planie tego typu informacje a resztę na marginesie w wierszach zwijanych. 

Młodzież mało czyta artykuły polityczne w internecie także z tego powodu gdyż są one pisane trudnym językiem. Artykuły te są długie i rozwleczone, za dużo podaje się w nich zbędnych informacji i statystyk oraz używa się słów których młodzież nie zna i na co dzień ich nie używa. To utrudnia im zrozumienie czytanych artykułów. Także kłamstwa wypisywane w artykułach dotyczących polityki i gospodarki zwłaszcza o naszych krajowych sprawach odstręczają młodzież od czytania. Stało się teraz podobnie jak za komuny z PRL-u. Wtedy nikt nie interesował się polityką bo jej po prostu nie było. Były tylko kłamstwa które zachwalały partię i wodza KC PZPR. Teraz rząd Tuska sam się chwali swoimi osiągnięciami jak za komuny ukrywając jednocześnie swoje i rządu braki oraz nadużycia. Co jakiś czas słyszymy jak przedstawiciele rządu Tuska przecinają wstęgi z okazji otwarcia inwestycji i przyznają sobie nagrody jak za komuny. Tylko komu ta obłuda jest potrzebna ? Wiadomo że rząd ma obowiązek stawiać inwestycje za publiczne pieniądze i nie może robić łaski ale to nie sukces. 

Takich zakłamanych mediów nikt nie chce czytać, słuchać i oglądać. Dowodem na moją teorię są nasze kabarety. Zawsze jest tak, gdy rząd dobrze rządzi to nie ma w kabaretach skeczów politycznych, a jak rząd źle rządzi to często pojawiają się skecze polityczne. Ostatnio kabarety częściej sięgają do polityki by krytykować rząd Tuska. Przykładem znaczącym jest cykliczny skecz dwóch kabareciarzy o nazwisku Górski którzy w śmieszny sposób krytykują obecny rząd. 

Model stron internetowych także nie pozwala na ich czytanie. Artykuły o gospodarce i polityce są na marginesie a mniej znaczące zajmują 3/4 strony. Kolejnym utrudnieniem które zniechęca czytanie gazet internetowych jest wejście na zwijany tekst. To zabiera czas internautom gdyż ta strona też jest przeładowana powtarzającymi się i nowymi reklamami oraz nowymi artykułami. Długo trzeba czekać zanim strona się załaduje a nie każdy ma czas i szybki komputer. Dziś przy zmasowanej informacji ludzie nie mają czasu na czekanie aż strona im się załaduje i lecą w inne strony lub w ogóle ich nie czytają. Uważam że należało by pójść na rękę czytelnikom internetowym i zostawiać tylko rozwijany tekst bez reklam i zbędnych artykułów które można umieścić na stronie głównej gazety lub w innej rubryce znajdującej się na stronie głównej. Niestety, pazerność na pieniądze płynące z tytułu reklam nie pozwala właścicielom stron internetowych na zrezygnowanie z powtarzających się i nowych reklam. 

Chodzi mi o to by strony internetowe każdy czytelnik czytał tak samo jak zwykłą papierową gazetę aby nie zniechęcać czytelników internetowych do zaglądania w internet. Po rozwinięciu tekstu znajdować się powinien tylko ten tekst w całości, lecz bez reklam i innych artykułów by te strony szybko się ładowały zanim czytelnika szlag trafi. Jest to możliwe i należy tak zrobić. Wystarczy zmienić model stron internetowych dopasowując je do potrzeb swoich klientów a nie do potrzeb właścicieli stron i reklamodawców. Także trzeba pisać artykuły w taki sposób by były one zrozumiałe, w miarę krótkie i zawierały sedno omawianej sprawy. Dużo gazet internetowych już tak pisze, lecz jeszcze za mało by zadowolić wszystkich czytelników. Dzisiejszy czytelnik nie ma czasu bo musi przejrzeć wiele stron internetowych by uzyskać interesujące go informacje a których jest natłok tylko w jednej gazecie zwykłej i internetowej. 

Wbrew pozorom jest dużo czytelników wśród młodzieży którzy interesują się polityką oraz sytuacją w kraju. Problem polega na tym że oni zamiast czytać wiele stron internetowych zatrzymują się przy jednym artykule i kłócą się na forach kto ma rację. To nie poszerza im horyzontów. Zamiast tracić czas na kłótnie powinni oni szukać nowych i nieznanych stron które też zajmują się polityką i sytuacją w kraju. Trzeba więcej czytać i z różnych źródeł a zwłaszcza komentarze osób które znają się na rzeczy by wyrobić sobie właściwe zdanie. Stanie w miejscu i kłótnie nie rozwijają horyzontów myślowych. 

Gazety papierowe nie poddają się i mimo wszystko planują utrzymać swoich czytelników przy swoich papierowych gazetach. Natomiast gazety elektroniczne zapowiedziały że gdy znikną ich papierowe odpowiedniki to będą żądać opłat za ich czytanie w internecie. Uważam że takie podejście da odwrotny do zamierzeń skutek. Ludzie będą wtedy czytać inne papierowe gazety i zapłacą złotówkę. W końcu w każdej gazecie są te same artykuły plus ich własne. Jeżeli już internauci czytają strony internetowe to dlatego że są one za darmo. Nie oznacza to że nie należy płacić za wchodzenie na każdą stronę, gdyż każdemu autorowi należy zapłacić za napisany tekst, zamieszczone zdjęcia i film. Nikt za darmo nie chce i nie powinien pracować. 

Trzeba jednak najpierw rozwiązać problem z opłatami. Już kiedyś sugerowałem że najlepszym i najprostszym sposobem na te kłopoty jest ściąganie należnych autorom pieniędzy od operatorów sieci internetowych i komórkowych z abonamentu lub z karty. Do tego potrzebne są umowy zawarte między sieciami a właścicielami stron internetowych oraz z artystami. 

Także należało by ustawić odpowiednio sieci internetowe i komórkowe by internauta płacił tylko za dostęp do internetu. Wtedy internet był by bez limitów liczonych na dziś w gigabajtach. Z tych opłat abonamentowych można było by wtedy ściągać należności dla poszczególnych stron internetowych bez udziału internautów w transakcjach. W takiej sytuacji internauta nie wysyłał by sms-ów za każdym razem gdy odwiedza nową stronę. Taki sposób płacenia już funkcjonuje gdy ściąga się z internetu np. mp3. Problem jednak tkwi w sieciach które chyba nie ustąpią i nie uproszczą abonamentu. One nadal jawnie okradają swoich klientów, gdyż od początku istnienia internetu powinno płacić się tylko za dostęp do internetu a nie za zużyte gigabajty. 

Klientowi nie można ograniczać dostępu do internetu. Klient do internetu musi mieć dostęp przez cały czas. 

Ten problem można rozwiązać szybko i łatwo. Wystarczy zmusić sieci by pobierały opłaty tylko za czas korzystania z internetu np. - za miesięczny, półroczny lub roczny dostęp do internetu ( oczywiście bez limitów liczonych w megabajtach ) sieć pobierała by odpowiednie opłaty. Wtedy w statystykach oprogramowania należało by zamienić gigabajty na miesiące. Po wykorzystaniu miesięcznego, półrocznego lub rocznego abonamentu można było by się doładować ponownie by nadal korzystać z internetu. Wiadomo że nowe opłaty pobierane na nowych zasadach nie mogą być wyższe niż średnia obecnych miesięcznych abonamentów. 

Sieci powinny przeznaczać z abonamentów część środków dla siebie a resztę na zapłaty dla stron internetowych a te z kolei na autorów i zatrudnianych w nich osobach. Do tej pory sieci dawały limit czyli 2 lub 4 GB na miesiąc które można było bardzo szybko stracić w ciągu 2 i 4 godzin korzystania z oglądania filmu. Ten system opłat jest od początku złodziejski zważywszy że cena za 1 GB jest bardzo wysoka. Nie można płacić sieci 30 lub 60 zł. miesięcznie za dwie lub cztery godziny korzystania z internetu a potem przez miesiąc nie mieć dostępu do internetu. Niektórzy muszą mieć całodobowy dostęp do internetu bo tak wymaga ich praca. Nie wiem czy w tej sprawie nie powinna zaangażować się NIK - Najwyższa Izba Kontroli lub Urząd Ochrony Konsumenta. 

Tak w uproszczony sposób można rozwiązać problem opłat dla stron internetowych. Do tych zmian trzeba przekonać głównie sieci internetowe i komórkowe które są anachroniczne i niereformowalne bo nie mają bata nad sobą. Z tego powodu płacimy im coraz więcej za coraz mniej. 

Brak komentarzy: