16 lutego 2013

Niewolnik

Test na chęć do pracy. Taki test chce przeprowadzić rząd w stosunku do długopozostającyh bez pracy i latami żyją z pomocy społecznej. Min. pracy Kamysz mówi że za dwa lata jak bezrobotni pozostający na zasiłkach nie poddadzą się reżimowi pracy rządu to stracą na 9 miesięcy zasiłki. Mają oni być przymuszani do pracy przez 20 godzin w tygodniu a połowę ze zleconych godzin muszą wykonać na rzecz gmin jako prace społeczne. Kolejne 10 godzin to zajęcia z trenerem który zadba o ich motywację do pracy oraz nauczy poruszania się po rynku. Program ten będzie trwał dwa miesiące a po ich upływie doradcy zawodowi zdecydują o dalszym losie objętej programem osoby. Mogą wysłać ją na szkolenia, do prac interwencyjnych, przekazać do agencji pracy lub wysłać na leczenie. Przez pierwszy rok program będzie dobrowolny a od 2015 r. obowiązkowy. Kamysz mówi że nie jest to przymuszanie a tylko chęć pomocy przy powrocie do normalności. Kamysz mówi także że "to pozwoli na złagodzenie skutków bezrobocia i wyhamowanie jego wzrostu. Projekt zmiany ustawy wg. niego ma służyć zwiększeniu atrakcyjności zatrudniania osób wracających do pracy po przerwie związanej np. z wychowaniem dziecka". Do takiej "atrakcyjnej pracy" niech rządzący idą. Komuna zostawiła nam w spuściźnie alkoholików, niebieskich ptaków, ludzi niezaradnych i chorych i to ta grupa stanowi większość bezrobotnych. Trudno nazywać ich leserami i chyba nie możliwe jest ich przywrócenie na rynek pracy. Jest to rządowy sposób na "aktywację zawodową" gdyż rząd musi wywiązać się ze zobowiązań unijnych oraz wykorzystać środki przeznaczone na tę aktywację. A  skąd praca dla tych ludzi skoro już mamy 14 % bezrobocie ? Praca pod przymusem za nędzne wynagrodzenia tam gdzie już są odpowiednie służby do tej pracy nie ma sensu. Ostrzegałem że PO ma za dużo komuchów z PRL-u w swoich szeregach a to powoduje PZPR-owskie metody działania. Rząd proponuje niewolnictwo które już mieliśmy za komuny. Nie tędy droga do aktywacji zawodowej i zmniejszenia bezrobocia. Nie można zmuszać ludzi do pracy. Każdy ma prawo odmówić tej przymusowej pracy jak i tej proponowanej przez Urzędy Pracy. Rząd PO idzie na skróty tylko po to by wypełnić zobowiązania unijne. Na siłę nie da się poprawić losu bezrobotnych. Dopłaty dla firm by zatrudniali bezrobotnych też nie zdają egzaminu. Tak podtrzymuje się tylko upadające firmy za państwowe pieniądze. Trzeba wiedzieć że jednym z powodów wzrostu bezrobocia są niskie płace. Im wyższe płace tym większy popyt na rynku pracy. Gdy niskie są płace to nawet osoby pracujące wyjeżdżają za granicę. Uważam że nie da się przestawić góry która ma stałe, swoje miejsce. Znaczy to że trzeba przyjąć iż bezrobocie było, jest i będzie. Można tylko zmniejszać ilość bezrobotnych stosując realne mechanizmy. Do nich należą m.in. płace na odpowiednim poziomie waloryzowane co roku, niskie podatki i nie podnoszenie cen zwłaszcza przez rząd oraz bezterminowe i godziwe zasiłki dla bezrobotnych. Tak zawsze było w krajach gdzie pracodawcy i socjaliści nie manipulowali i tego nie należy zmieniać. Zamiast dopłacać do firm które mają deficyt w ludziach bo nie chcą odpowiednio płacić i zatrudniać bez ograniczeń urzędników to lepiej jest te same środki przeznaczyć na zasiłki dla bezrobotnych. Wtedy rynek pracy sam się wyreguluje. 

~Emeryt - "Osoby długotrwale bezrobotne są już dawno skażone chorobą alkoholową. Jeżeli mają być zmuszone do pracy to trzeba je najpierw wyleczyć z alkoholizmu. Nie wiem czy Polska jeszcze stanie na swoich nogach ???" 
~pracodawca - "Jestem kierownikiem zmiany w dużej hurtowni spożywczej w Warszawie i możecie wierzyć lub nie ale NIE MA LUDZI DO PRACY. Całe zło polega na tym że potrzebuję trzech osób do pracy na nocną zmianę i mam problem z chętnymi. Jedyne wymagania to aktualna książeczka SANAPIDu i chęć do roboty. Warunki są chyba nie złe jak na obecne czasy, a mianowicie młody pracownik który się uczy zarabia 1800 zł. na rękę + nadgodziny + ewentualna premia uznaniowa ( 90 % załogi dostaje ). Człowiek który zna się na robocie i chce pracować zaczyna od 2400 zł. netto a doświadczeni pracownicy zarabiają nawet 3500, 3700 zł. netto na łapkę + dodatki. Do tego jest pełen socjal tzn. umowa o pracę, ubezpieczenia itp. WIEM BRZMI TO DZIWNIE, ALE NAPRAWDĘ NIE MAM LUDZI DO PRACY. Więc jak słyszę o bezrobociu to Mnie krew zalewa". -- Nie dziwię się że zalewa tego gościa krew, gdyż uważa on że przy takim bezrobociu każdy powinien podjąć pracę nie zwracając uwagi na zarobki, dojazd i na uciążliwość pracy. Po drugie ; pierwszy raz słyszę o takich zarobkach w branży spożywczej - 2400 do 3700 zł. netto na łapkę gdy większość zarabia do 2 tys. zł. brutto. Może w hurtowni zarabia się więcej niż w sklepie, ale nikt nie podejmie pracy gdy ma dostać na starcie 1800 zł. Jest tu pytanie - dlaczego aż taka rozpiętość w płacach przy tej samej pracy ? Może tu trzeba szukać przyczyn niechęci do tej pracy - kongi.  
~Frankie - "Sami jesteście sobie winni! Ja miałem w 1988 r. 26 lat i zaraz po ustawie Wilczka wszedłem w interesy - najprostszy z możliwych ; sprzedawałem na bazarze różne duperele i taki był mój start. Po latach reinwestowania i pomnażania kapitału mam teraz dużą drukarnię w Łodzi, jestem współwłaścicielem kopalni kruszyw na Śląsku, mam 2 tartaki w Niemczech, jestem współwłaścicielem firmy budującej osiedla mieszkaniowe i mam 2 biogazownie. Dało się? Dało. Jestem teraz multimilionerem i żyję jak chcę ciesząc się i radując urokami życia. Mam 680 metrową rezydencje z basenem, ogrodem i kortem tenisowym i masę luksusowych aut. Na ogół nie czytam komentarzy ale tu musiałem napisać. Chcecie coś mieć, to nie narzekajcie tylko myślcie jak zarobić, a nie nieustanne lamentowanie i wyżalanie się". -- Takich wypowiedzi można znaleźć dużo. Tak mówią tylko ci którzy znaleźli pracę bo mieli sprzyjające warunki. Często słyszę w mediach że jak ktoś naprawdę chce to na pewno znajdzie pracę. Ale czy te osoby zapytały się tych którym się nie powiodło w życiu dlaczego im się nie powiodło ? Nie wszyscy są jednakowi i nie każdemu się udaje z prostego powodu - takich miejsc i sytuacji jakie miał Franki jest nie wiele i nie każdy jest stworzony do biznesu - kongi. 
~mm - "Przeczytałem i nie wierzę!!! Normalnie nie ma pracy,a jak społecznie to już się znajdzie.To nie lepiej teraz tę pracę komuś dać? Nie popieram unikania pracy, ale to mi śmierdzi na odległość."
~gość - "Najwyższy zasiłek z MOPS dla bezrobotnych to 250 zł. Gdyby była praca dla każdego z godziwymi zarobkami to nikt nie stał by w Opiece po nędzny zasiłek". 
~Bezrobotny - "Kto tu jest Leserem ? Bezrobotny który nie może znaleźć pracy czy może raczej pan minister i cała reszta półmilionowej armii biurokratów rozsianych po całym kraju ?!" 
~kurrrrr - "To chamstwo nazywać mojego męża leserem bo jest już 3 rok na bezrobotnym. ANI GROSZA OD PAŃSTWA NIE DOSTAJE, a pracował 35 lat. Dostawał kiedyś tylko przez 6 m-cy ok. 400 zł. Co to za kraj, że człowiek siedzi w domu po tylu latach płacenia podatków i obecnie w wieku 60 lat trafia na śmietnik. A taki BARAN powie ,że to LESER. To on jest leserem siedząc na dupie za nasze pieniądze i wymyślając inwektywy na biednych ludzi. Żeby nie moja pensja to by gryzł chyba kit z okien. Naród wspaniały a ta reszta ?"
~kolo - "Nienawidzę tego pieprzonego kraju. Najpierw komuna zniewalała a teraz PO". 

Brak komentarzy: