12 sierpnia 2012

OSTATNI LOT TU-154 M - CD.

Aktualności dnia, plus komentarz.  Prywatne śledztwo Antoniego Macierewicza z Pis. Oto jego raport. "93-stronicowa broszura nosi tytuł ''28 miesięcy po Smoleńsku''. Na okładce można przeczytać, nazwę zespołu Macierewicza, oraz informację, że wydawcą jest ''Księgarnia Gazety Polskiej'', Macierewicz reklamował, że wydawnictwo od przyszłego tygodnia będzie można kupić. Nie jest to raport końcowy. Jesteśmy mniej więcej w połowie pracy - zaznaczył. Konferencja odbyła się w pustym o tej porze roku (wakacje parlamentarne) budynku Sejmu. Oprócz dziennikarzy przyszło kilkunastu posłów PiS i przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. - Wszystkich, którzy uczestniczyli w tych wydarzeniach, łączy straszliwy węzeł ukrywanej tajemnicy. Nie przesądzając, kto personalnie jest odpowiedzialny za doprowadzenie do tej tragedii, nie ma już wątpliwości, że nie była ona wypadkiem, lecz skutkiem dwóch eksplozji, do których doszło w powietrzu. Nie wiemy jeszcze, kto je spowodował. Nie było na konferencji Jarosława Kaczyńskiego, który kilkakrotnie brał udział w konferencjach zespołu. Rok temu w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej stał przy Macierewiczu, gdy ten po raz pierwszy wygłosił tezę, że wbrew ustaleniom komisji MSWiA i prokuratury samolot Tu-154M z 96-osobową delegację z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele nie rozbił się w wyniku wypadku, lecz ''został obezwładniony'' 15 metrów nad ziemią. Wniosek taki eksperci Macierewicza wyciągnęli z faktu, że na tej właśnie wysokości przestały działać urządzenia pokładowe. Nie przyjmowali tłumaczeń, że wskazania przyrządów zawierają spory margines błędu, a uderzenie w brzozę (według Macierewicza w ogóle do niego nie doszło) i przewrócenie się samolotu na grzbiet dodatkowo zakłóciło odczyty. Przez następny rok zespół dowodził, że na pokładzie doszło do wybuchu, a potem sprecyzował, że do ''dwóch wybuchów''. Mimo że badania wraku i miejsca katastrofy nie wykazały śladów żadnych materiałów, zespół Macierewicza twierdzi, że o eksplozjach świadczą dźwięki, które słyszeli świadkowie, i rozrzucenie szczątków Tupolewa. Teraz w raporcie czytamy, że ''samolot nie zszedł poniżej 18 metrów nad ziemią'' a katastrofa ''rozpoczęła się na wysokości 36 metrów''. Wybuchy, nazywane w raporcie ''wstrząsami'', ''musiały być wywołane zewnętrzną siłą w stosunku do układu samolotu''. Tezy o wybuchach poparte są ekspertyzami naukowców polskiego pochodzenia mieszkających w USA i Australii (profesorów Kazimierza Nowaczyka, Wiesława Biniendy oraz inż. Grzegorza Szuladzińskiego). Żaden z nich nie był na miejscu katastrofy i nie badał wraku. Nie chcieli również zgłosić się na wezwanie polskiej prokuratury, by złożyć zeznania o swoich ustaleniach. Przedstawiamy 49 tez i faktów, które zostały przez nas ustalone i sformułowane. To pierwszy zarys podsumowania prac zespołu. Od samego początku były prowadzone działania rządu Donalda Tuska wspólnie z administracją Władimira Putina przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Początkiem spisku było już - według szefa zespołu - rozdzielenie wizyt polskich delegacji w Katyniu (premier był tam 7 kwietnia, a prezydent Kaczyński miał być 10 kwietnia). W raporcie czytamy też, że od jesieni 2008 r. ABW ''inwigilowała'' Lecha Kaczyńskiego. Przywołany jest incydent z tego okresu, gdy podczas wizyty w Gruzji w pobliżu konwoju z polskim prezydentem oddano serię strzałów. ''Sprawa gruzińska pokazała, że nawet w sytuacji zagrożenia życia prezydenta, politycy PO, ABW i główne media gotowi są oskarżać prezydenta i zrzucać na niego odpowiedzialność oraz bronić politykę rosyjską, która byli głównymi sprawcami zagrożenia'' - tak (w oryginale) czytamy w raporcie. Tytuły rozdziałów i podrozdziałów mają dawać obraz spisku rządu PO i Rosji przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu, a potem ''ukrywania dowodów'' w trakcie śledztwa: ''Gra rządu Tuska przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu'', ''Kłamstwo Donalda Tuska'', ''MSZ ignorował stan lotniska w Smoleńsku'', ''MON lekceważył stan floty dla VIP-ów'', ''Radosław Sikorski okłamał brata prezydenta'', ''MSZ niszczył i ukrywał dowody'', ''Rząd Tuska i Prokuratura zawarli nocą porozumienie z Rosjanami'', ''Komorowski przejął władzę nielegalnie'' ''Ukryli dowody winy Rosji'', ''Prokuratura przyzwoliła na fałszowanie śledztwa'', ''Rząd Tuska oszukał Sejm'', ''Prokuratura ochrania rząd''. Ostatnie rozdziały obrazują przebieg tragedii według PiS: piloci nie chcieli lądować, samolot nie uderzył w brzozę, lecz rozpadał się w powietrzu, nastąpiły ''dwa wstrząsy, dwie eksplozje''. Pierwsza miała być ''eksplozją skrzydła'', druga była ''eksplozja w kadłubie''. Raport kończy siedem zawiadomień o przestępstwie złożonych przez zespół. Skierowane są przeciwko : Jerzemu Millerowi (byłemu szefowi MSWiA) za przekazanie rosyjskim śledczym czarnych skrzynek tupolewa, szefowi kancelarii premiera Tomaszowi Arabskiemu i rzecznikowi rządu Pawłowi Grasiowi (w dokumencie nazywany jest on Bolesławem) za to, że po katastrofie mieli rozsyłać SMS-y obciążające pilotów. Przestępstwo poświadczenia nieprawdy miała też popełnić cała komisja MSWiA, która badała katastrofę i opublikowała raport wykluczający zamach. Pozostałe zawiadomienia skierowane są przeciwko szefowi BOR, MSZ i premierowi Tuskowi. Zdaniem zespołu popełnili ''szereg przestępstw, w wyniku których śmierć poniosło 96 osób''. Za te sformułowania bierzemy pełną odpowiedzialność - podkreślał Macierewicz. W zasadzie A. Macierewicz zaznaczył w swoim raporcie tylko część faktów, a reszta czyli przyczyny przedstawione przez niego wynikają tylko z konfabulacji i nie mają wiarygodności bo opierają się tylko na hipotezach. Więcej w art. "Ostatni lot" i w podobnych. Wkrótce będzie aneks do tego artykułu. 

Brak komentarzy: