17 października 2017

Rezydenci na marginesie

Beata Szydło premier najpierw konsultacje z lekarzami oddała w ręce min. zdrowia a potem sama przejęła te obowiązki gdy rozmowy z min. zdrowia nic nie dały. PiS by nie podnosić płac rezydentom to nazwał ich protest politycznym, bo 
dołączyli do nich KOD i opozycja. 

Adrian Stankiewicz lizus PiS-u mówił w TVP INFO : "jeżeli jedynym kryterium lekarzy są zarobki to ja bał bym się pójść do takiego lekarza". Stankiewicz swoją wypowiedzią potwierdził że PiS wogóle nie ma zamiaru podwyższać płac rezydentom i innym grupom społecznym. Warto zapytać się Stankiewicza ile on dostaje od PiS pieniędzy za sianie kłamstw i propagandy w pisowskich mediach publicznych. Uważam że nikt nie ma prawa się wstydzić gdy walczy o swoje prawa i płace.  

Lekarze rezydenci próbowali rozmawiać z rządem PiS o swoich niskich płacach w zeszłym roku i w tym stosując głodówkę, ale władze PiS pozostały głuche do dziś na ich krzywdę. Rezydenci domagali się podwyżki płac do 9 tys. zł. miesięcznie, potem chcieli średnią krajową ok. 5 tys. zł. a min. zdrowia Konstanty Radziwiłl z PiS chce dać podwyżkę ale wybranym lekarzom w potrzebnych wg. niego specjalnościach. Na dziś propozycja min. zdrowia dla rezydentów to podniesiona płaca minimalna w przyszłym roku, wzrost nakładów na służbę zdrowia oraz podwyżka płac rozłożona na lata ale bez konkretów. Rezydenci nie chcą czekać tak długo i nadal protestują, bo nie chcą pracować za 2400 zł. miesięcznie. 

Jeden z dyrektorów szpitala oferował swoim rezydentom dyżury 24-ero godzinne za 100 zł. na godzinę, ale nie znalazł chętnych. Tenże dyrektor jest wyjątkowo cyniczny, gdyż ma pieniądze na dyżury a nie ma na podwyżki płac dla swoich pracowników. Uważam że on i inni dyrektorzy szpitali powinni te pieniądze z dyżurów przeznaczyć na podwyżki płac a wtedy mniej było by strajków w służbie zdrowia. Ci dyrektorzy powinni wiedzieć że nie wolno zatrudniać pracowników na dłużej niż 8 godzin bo niektórzy z nich z powodu przepracowania tracą wtedy życie, ale dyrektorzy mają gdzieś te przepisy bo liczy się "łatanie dziur" jaknajmniejszym kosztem z braku pracowników a brakuje ich właśnie przez takich krwiopijców jak dyrektorzy szpitali. Rządy kolejne też przyczyniają się do takiej chorej sytuacji, bo dbają płacowo o lekarzy a pomijają pozostałych pracowników służby zdrowia bez których nie działały by szpitale. 

Uważam że najniższa płaca na dziś dla wszystkich pracowników w Polsce powinna wynosić nie mniej niż 5 tys. zł. a pozostałe płace powinny być zależne od zysków firm bo nigdy nie były podnoszone do właściwej wysokości od 1989 roku. Natomiast waloryzowana płaca minimalna to nie podwyżka płac. Szybciej rosną ceny i opłaty niż płace i płaca minimalna a podwyżki płac i płacy minimalnej jakie mamy w Polsce nigdy nie zrekompensują podwyżek cen i opłat. Z tego powodu uważam że nadal mamy te same płace co za PRL-u. Jeśli rządy nadal będą lekceważyć wynagrodzenia pracowników to będą wypychać pracowników za granicę ze szkodą dla Polski. Pora zabrać się za rządy by zrozumiały tą sytuację i właściwe decyzje podejmowały. Pieniądze na podwyżki płac dla budżetówki i na świadczenia państwowe ( renty, emerytury i zasiłki ) są w budżecie państwa wbrew temu co mówią kolejne rządy, ale trzeba je strajkami wyrwać by je mieć. 

Nie tylko rezydenci medyczni są na marginesie płac bo są na nim także pielęgniarki i obsługa szpitali a lekarzom zawsze udaje się wywalczyć coś dla siebie. Zauważyłem że ci co zarabiają dobrze to dostają podwyżki płac a ci co najmniej to nie dostają ich lub dostają niewiele. Tak każda władza liczy się ale tylko z silnymi i z tymi z których korzysta jak np. z lekarzy a reszta ta niepotrzebna władzy część pracowników oraz chorzy i niepełnosprawni są lekceważeni. Można powiedzieć : jakie władze, takie płace oraz : władza zawsze się wyleczy i wyżywi. Tak było za PRL-u i nadal mamy to samo. PiS nie zdał tu egzaminu i powinien odejść z sejmu na zawsze. 

Brak komentarzy: