27 grudnia 2011

BELFER

 Los Nauczyciela  Do Weryfikacji. Nauczyciele dużo płakali, dużo dostali i nadal chcą. Dużo się mówi o likwidacji Karty Nauczyciela w związku z nadmiarem przywilejów. Mamy w kraju wiele zawodów które są bardziej uciążliwe i szkodliwe a nie mają żadnych ulg i przywilejów. Uważam że należy zmienić zasady pracy grup nauczycielskich by nadążały za zmianami cywilizacyjnymi. Nie można nadal stosować trybu płacenia nauczycielom za pracę wykonywaną poza miejscem pracy czyli w domu. Powinno skasować się pełnopłatne, roczne i 2 letnie urlopy które przysługują co 7 lat pracy. 2 miesiące urlopu nauczyciela co roku to luksus jakiego nie ma żadna grupa zawodowa i powinny one wystarczyć. Do regulacji należy zostawić czas pracy. Uważam że należy zwiększyć ilość godzin pracy w szkole z 20 do 40 tygodniowo i płacić tylko za te godziny. Motywuję to tym że profesorowie na uczelniach mogą pracować nawet po wieku emerytalnym. A skoro tak to i nauczyciele w szkołach też mogą pracować dłużej. Do tych zmian potrzebna jest zmiana mentalności i sposób przygotowania się do lekcji. Nie można nadal stosować średniowiecznych metod nauczania. Żeby być przygotowanym do lekcji, nauczyciel może przeczytać materiał na początku lekcji w szkole a trudniejsze materiały powinien przygotować w domu na własny koszt. Taki jest profil pracy nauczyciela i należy się z tym pogodzić. Moim zdaniem nauczyciele sami sobie utrudniają pracę organizując różne formy dodatkowej pracy nie wynikające z profilu pracy. Chodzi mi o to by nauka wynikała tylko z podręczników na lekcjach w szkole a nie z widzimisię nauczyciela który kombinuje jak przenieść naukę w inne miejsca - np. sprawdzanie prac uczniów do domu nauczyciela. Prace uczniów ( m.in. sprawdziany, dyktanda ) powinny być krótkie i treściwe i sprawdzane podczas lekcji. Z doświadczenia wiem że jest to możliwe i spełnia wymogi oceny ucznia. Uczniowie w tym czasie mogą np. czytać materiał na przyszłą lekcję. Nauczyciel po pracy musi odpoczywać a nie narzucać sobie dodatkowe prace - wtedy będzie miał siły do pracy.  Min. Edukacji Narodowej zmienia zasady nauczanie w szkołach. Środowiska Pisopodobne i prawicowe są niezadowolone z ograniczenia ilości godzin historii. Proponuje się w Gimnazjum okres historyczny do 1918 r. a w Liceach i wyżej okres od 1918 r. do czasów współczesnych. Wg. mnie jest to chory pomysł. Historia jest ważnym przedmiotem ale nie na tyle by stawiać ją na pierwszym miejscu. Jeżeli już uczy się historii to powinna ona zawierać ogólny, skrócony zarys z całego okresu dziejów Ziemi w szkole - od podstawówki po studia. Mogą być wyłączone niektóre szkoły z lekcji historii w których jest ona zbędna ze względu na profil szkoły. Szczegóły z historii należy zostawić do inicjatywy prywatnej czyli korzystanie z nich wg. potrzeb uczniów i dorosłych. Każdy dzisiaj ma dostęp do Bibliotek i innych źródeł jak Internet i to jest wystarczające. Nie można kuć na siłę przedmiotów ze szczegółami głównie tych ścisłych jak matematyka, chemia, fizyka, historia i im podobne. I tak w głowie nic nie zostaje oprócz tego co się powtarza i wykorzystuje w życiu na bieżąco. Najwięcej lekcji powinno poświęcić się na historię Polski, w drugiej kolejności na ostatni okres przykł. - od 1000 r. do współczesności, w trzeciej kolejności na - od początku Świata do 1000 r. a na końcu mity. Do dziś wymaga się i wałkuje w szkołach Mity Greckie i inne które są niezrozumiałe i nie wnoszą do świadomości ucznia czegokolwiek pozytywnego gdyż są tylko bajkami dla dorosłych. Pisopodobne tylko z jednego powodu protestują. One mają poglądy narodowo-katolicko-faszystowskie i dla nich historia jest najważniejsza i nią i morałami chcą karmić naród. Tak są zdeterminowani że część z nich uprawia głodówkę a to świadczy o chorobie psychicznej. Bez historii jak dotąd żaden kraj nie upadł. Nowe czasy wymagają przygotowania uczniów do pracy. Dlatego szkoły powinny nastawić się na przedmioty przydatne które ułatwiać będą w przyszłości poznanie zawodów, znajomość języków obcych,  poruszanie się po świecie itd. Resztę wiadomości każdy, według potrzeb sam sobie zaspokaja. Wtedy nikt nie zapaskudzi swoich szarych komórek zbędnymi informacjami, datami i faktami.  Ważnym problemem jest  Dyktat Nauczycielski.  Jeden z wielu jaki mamy w kraju. Tym razem to nie komuna nam go zostawiła a okres przedwojenny. Kult i nieomylność nauczyciela sprawił że nauczyciele czują się niemalże Bogami i nie można im się sprzeciwiać. Narzucają praktycznie wszystko ; sposób prowadzenia lekcji, co jest dobre a co złe, ile mają pracować godzin w tygodniu, ile mają zarabiać, że należy im się dodatkowo 2 lata urlopu plus 2 miesiące w roku i inne przywileje itd. Przyzwyczaili oni nas do traktowania zawodu nauczycielskiego jako najważniejszy zawód świata i któremu przysługują szczególne prawa. Uważam że należy skończyć ze wszelkimi dyktatami i stawianiem siebie wyżej od innych. Unieważniono uczniowi w jednej ze szkół egzamin maturalny ponieważ w czasie egzaminu zadzwonił mu telefon. Nadal tkwimy w dyktacie zawodu nauczycielskiego i przez durnego nauczyciela uczeń nie dokończył matury. Co ma telefon do egzaminu ? To tak jakby lekarz nie wykonał operacji tylko dlatego bo pacjentowi komórka się włączyła. Uczeń powinien zażądać nowego egzaminu i odszkodowania od nauczyciela za straty moralne i stracony czas. Pora uspokoić ten zawód by nie szarogęsili się. Dosyć dyktatów ! 

Brak komentarzy: