30 lipca 2011

Ostatni lot TU 154 M

Katastrofa Smoleńska. Ostatni lot TU 154 M. Wbrew pozorom jest tylko jedna prawda o katastrofie Smoleńskiej. Choć teorii jest wiele. Moim zdaniem - Pis wciąga społeczeństwo w jedyną prawdę w wersji A.Macierewicza który konfabuluje nie mając pojęcia o budowie samolotu, o czynnikach w lotnictwie powodujących katastrofy, o prawach fizyki i aerodynamiki itd...Stąd błędne wnioski, które idą w eter. I nie chodzi im o prawdę tylko o sponiewieranie PO i rządu, aby przejąć władzę. Pomaga im  TV Trwam i R.Maryja -  "jedyna prawda o wszystkim" nie dopuszczająca innych do głosu. A dużo mówią o demokracji a raczej braku demokracji za rządów D.Tuska. Chyba nie wiedzą co mówią i co to jest demokracja. Podczas prezentacji raportu Millera o k.Smoleńskiej padało dużo niedorzecznych pytań ze strony m.in. Gazety Polskiej, Naszego dziennika, Rzeczpospolitej, TV Trwam -  media Pis-u i R.Maryja. Te pytania to m.in.: dlaczego samolot stracił skrzydło zawadzając o "cienką" brzozę  a nie powinien, dlaczego nie przeprowadzono rekonesansu lotniska, dlaczego Tusk nie podał się do dymisji, itd... Tu wyszły braki intelektualne. Po pierwsze - przy prędkości 280 km/godz.samolot zetnie cienką brzozę a gruba i mocna oderwie lub uszkodzi każdy element samolotu ( nie będę wyjaśniał teorii aerodynamiki i praw fizyki, bo nie mam czasu ), po drugie - nie przeprowadza się lustracji lotnisk nie używanych gdyż nie posiadają infrastruktury, jednym słowem - nic tam nie ma, BOR i tak znał stan lotniska gdyż 3 dni wcześniej brał udział w locie do Smoleńska  z premierem D. Tuskiem, po trzecie - nie premier Tusk i jego rząd jest odpowiedzialny za katastrofę., tylko Lech Kaczyński i jego kancelaria. A dlaczego ?  Jak wiadomo L. Kaczyński był w konflikcie z całym światem, a to nie pozwalało na dogadanie się z rządem co do lotu do Katynia. Uparty Lech z własnej woli poleciał do Katynia mimo odmowy wizy przez Putina, mimo tego że Rocznica już się odbyła 3 dni wcześniej, mimo wiedzy o złej pogodzie (mgła), mimo braku lotniska dla tego typu samolotu ( także brak ILS-u na lotnisku w Siewiernyj, który ułatwia lądowanie TU-154 M ), mimo propozycji z wieży o odlocie na zapasowe lotnisko i informacji o złej pogodzie, itd...Przyczyny bezpośrednie katastrofy : przebywanie osób trzecich w kabinie pilota (nasze prawo podobno zezwala na przebywanie innych osób niż załoga co jest nie dopuszczalne ze względu na terroryzm), ociąganie się prezydenta w wydaniu decyzji o lądowaniu (gdzie, jak i kiedy), w końcu sytuacja była jednoznaczna (utrzymująca się mgła, czyli brak warunków do lądowania) i odpowiedzialność za pasażerów itd... Dowodem winy prezydenta Kaczyńskiego za katastrofę ( którego upierdliwie domaga się Pis) jest zapis z czarnych skrzynek ( ta informacja była podana w dniu katastrofy ), gdzie m.in. pilot do dyr. Kazany ( osoba odpowiedzialna za całą imprezę ) mówi : lądować czy odlecieć na zapasowe lotnisko (do Mińska lub Witebska ) ? - a dyr. Kazana na to - nie ma jeszcze decyzji prezydenta co dalej robić. Tylko ślepy, głuchy i nie chcący poznać prawdy nie zauważy (jak Pis) tego akapitu w treści z czarnych skrzynek. Dalej nastąpiło to co miało nastąpić, czyli - piloci gdy "zeszli" do wysokości 39 m zauważyli (gdy zeszli poniżej poziomu mgły) las i lotnisko. Postanowili odlecieć, lecz było już za późno. Za duża predkość, masa samolotu, za niski lot i odlot na automacie nie dało szans. Teoria Macierewicza że piloci nie lądowali (MAK mówi odwrotnie) jest niedokładna - każdy ma tu rację. Nie lądowali bo najpierw chcieli próbnie lądować, a później zmienili zdanie gdy stwierdzili że nie ma po co bo byli za nisko i za daleko od lotniska by lądować. Zanim upadli na plecy stracili sterowanie a potem skrzydło zawadzając o drzewa. Czarne skrzynki zdążyły zapisać przekleństwo pilota - wiadomo jakie, gdy dotarło do niego kto stoi za taką sytuacją. Prezydent, wydaje się osoba odpowiedzialna zabrała śmietankę na pokład i mimo tylu braków i niedociągnięć w realizacji lotu do Katynia podjął decyzję o wyprawie w nieznane. Poważna osoba jak prezydent nie powinna zabierać całego sztabu najważniejszych osób na wycieczkę w jednym pojeździe. Zabrakło wyobraźni prezydentowi. Bycie prezydentem nie oznacza bycie bogiem, carem i tyranem. Znane są metody zastraszania pilotów przez prezydenta L.Kaczyńskiego (m.in. w Gruzji i Azerbejdżanie). Mówił  im co grozi gdy odmówią np. lądowania. Po prostu wylatują z pracy. Co pycha robi z człowieka ? Aż ciarki przechodzą . Ostatnie dane na temat "nowych" rozmów w kabinie pilota nie wnoszą nic nowego. W skrócie można dodać, że o pogodzie piloci dowiedzieli się około 25 minut przed katastrofą i mogli zrezygnować z lądowania, lecz ktoś z pasażerów ( czytaj zwierzchników ) powiedział że jak teraz nie wylądują to spóźnią się na uroczystość. Że były ciągłe rozmowy między kabiną a pasażerami. Że było zaniepokojenie po obu stronach ; kabina - pasażerowie co zrobić bo mało czasu zostało itd. Że w końcu zdecydowano się na próbę lądowania. A gdyby nie udało się wylądować samolot miał odejść i odlecieć na zapasowe lotnisko. Czym skończyła się próba lądowania za wszelką cenę pod presją prezydenta to wszyscy wiedzą. Prywatna rozmowa Lecha z Jarkiem nic nie zmienia.  Rozmawiali o mamusi. Podejrzewa się Jarka o zmuszanie Lecha do lądowania. Co najwyżej, zwyczajnie nie znając sytuacji powiedział Jarek do Lecha by lądował bo czasu nie ma. Po 25 sek. łaczność się urwała. I to tyle. Z dn. 20.10.2011 r. - Wreszcie J.Kaczyński przyznał się na łamach gazety że popełnił błąd mówiąc że jego tezy o przyczynie K.Smoleńskiej były nieprawdziwe gdyż nie miały uzasadnienia w faktach. Z dn. 30 grudn. 2011 r. - Ostatnie wieści ( nowe odczyty z czarnych skrzynek ) nie przyniosły rewelacji. Potwierdziły tylko to co już napisałem wcześniej. Mianowicie potwierdziły to że wina katastrofy leży po stronie prezydenta i osób trzecich przebywających w kabinie pilota, oraz że przy braku ILS-u na lotnisku w Sewiernyj nie powinien pilot lądować. Także przy pogodzie jaka wtedy tam panowała nie wolno było lądować. O złej pogodzie do lądowania ( mgła ) piloci wiedzieli wcześniej i nie chcieli lądować, ale presja osób które nie powinny znajdować się w kabinie i decyzja L. Kaczyńskiego ( zwlekał prezydent do ostatniej chwili z decyzją - lądować czy nie ) spowodowała tragiczny w skutkach wypadek. Piloci gdy podjęli w końcu decyzję o odejściu bo wyczuwali co może się wydarzyć mieli ok. 5 sek. na odejście lecz było już za późno. Podjęli decyzję o odejściu dlatego bo L. Kaczyński nie mógł się zdecydować a warunki atmosferyczne nie zmieniały się.  Czas dopisze resztę. Czytaj także ; "Dlaczego ostatni lot" ? 

Brak komentarzy: